W jednym z Bożonarodzeniowych listów ktoś życzył mi „dużo prezentów” i, rzeczywiście, w świąteczny tydzień Emmanuel podarował mi ich bardzo wiele. W wigilijny poranek przyjechałam do wioski w prowincji Shanxi, niedaleko głównego miasta tego regionu, Taiyuan.
Na początku trochę mnie zdziwiło, że dom i pokoje takie duże i… zimne, a całe obejście, polskim okiem patrząc, trochę jakby zaniedbane. W domu były wprawdzie kaloryfery, lecz niewiele pomagały: pomieszczenia były obszerne, okna duże i nieszczelne, a przenikliwy wiatr silny. Pierwszy raz całe Święta spędzałam… w kurtce, zarówno w domu, jak i w kościele.