28 października 2025. Jesteśmy bardzo wdzięczni za wszystkie Wasze troski i modlitwy. Bóg oszczędził nam najgorszego w St. Thomas na wschodzie i w Portmore, gdzie pracują bracia SVD i siostry SSpS. Nie mamy dużych zniszczeń, tylko drobne przecieki, połamane gałęzie i gruz. Zostanie to posprzątane dziś rano.
Po południu planujemy sprawdzić inne kościoły w Yallahs i Port Morant. Zrobimy to jeśli drogi będą przejezdne, ponieważ nawet w St. Thomas pojawiło się dużo gruzu i osuwisk. Odwiedzimy też osoby starsze i chore oraz innych zagrożonych parafian, z którymi nie możemy nawiązać kontaktu.
W przeszłości doświadczyliśmy już kilku mniejszych i jednego dużego huraganu, więc wiedzieliśmy, co trzeba zrobić. Zabezpieczyliśmy plebanię i kościoły na tyle, na ile się dało i dzięki temu trzygodzinny wiatr huraganu kategorii 2, którego doświadczyliśmy wczoraj, ocalił nasz dom i kościół.
O. Shadrach z PNG zadbał o podwórza i kościoły stacji misyjnych, br. Bernie z USA zadbał o agregat na prąd, zapasy benzyny i żywność. Ja zająłem się zabezpieczeniem okien i drzwi w kościele i domu oraz uruchomieniem oświetlenia solarnego i internetu zasilanego energią słoneczną, by móc komunikować się ze światem zewnętrznym, gdyż możemy teraz zostać kilka tygodni bez prądu, internetu i wody.
Telefon, internet i cała łączność ze światem zewnętrznym są przerwane, więc nie wiemy, co dzieje się w innych rejonach Jamajki. Dzięki Bogu mamy internet SkyLink, zasilany energią słoneczną, i możemy się komunikować ze światem, a ponieważ wielu naszych parafian również nie ma prądu ani internetu, muszą być odwiedzeni i sprawdzeni dziś po południu. Siostry przygotowują paczki z ubraniami i żywnością dla najbardziej zalanych rejonów naszej parafii, niezależnie od tego, czy ludzie tam mieszkający są katolikami, czy nie. Wiemy, że ta pierwsza wizyta, kiedy ludzie są w szoku i bezradni, jest bardzo ważna psychologicznie, nawet jeśli nie mamy wystarczająco wielu rzeczy, by im materialnie pomóc.
Pamiętam, gdy w 1999 roku przylecieliśmy małym samolocikiem z Antiguy do Monserrat, jak ludzie byli wdzięczni nie tylko za żywność i inne rzeczy dostarczone, ale przede wszystkim że ktoś z zewnętrznego świata ich odwiedził i że ktoś o nich pamięta.
Jeszcze raz dziękujemy za wszelkie przejawy troski i modlitwy. Nadal modlimy się za tych, którzy najbardziej cierpią w zachodnich częściach Jamajki. Znam kilku misjonarzy z Polski, z którymi straciłem łączność wczoraj rano, a którzy doświadczyli bezpośredniego uderzenia i oka huraganu kategorii 5. Modlimy się także za mieszkańców Kuby i Bahamów, które znajdują się na trasie tego strasznego, niszczycielskiego huraganu.
Bernard Latus SVD